Brytyjski wywiad: Grupa Wagnera może wziąć udział w ćwiczeniach białoruskiego wojska
Białoruska armia przeprowadza ćwiczenia w północno-zachodniej części kraju, w obwodzie grodzieńskim, w pobliżu granicy Polski i Litwy. Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało, że ćwiczenia mają mieć na celu uwzględnienie wniosków wyciągniętych przez rosyjskie wojsko na Ukrainie.
Według wywiadu brytyjskiego, istnieje realna możliwość, że doradcy Grupy Wagnera dołączą do białoruskich oddziałów i będą pełnić rolę instruktorów.
"Te konkretne ćwiczenia są najprawdopodobniej częścią rutynowego cyklu szkoleniowego białoruskich wojsk. Garnizon bazowy 6. Oddzielnej Brygady Zmechanizowanej Gwardii znajduje się w Grodnie i jest mało prawdopodobne, aby jednostka była obecnie rozmieszczona z siłami wsparcia niezbędnymi do wprowadzenia go w gotowość bojową" – odnotował brytyjski wywiad.
Brytyjczycy uważają jednak, że Rosja prawie na pewno dąży do ustawienia sił białoruskich w opozycji do NATO.
Sytuacja na granicy
Napięta już sytuacja na granicy białorusko-polskiej zaczęła się eskalować po przybyciu z Rosji najemników Grupy Wagnera na terytorium Republiki Białoruskiej.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przekazał, że wojsko dodatkowo przerzuci na granicę z Białorusią do 10 tys. żołnierzy, którzy będą wspierać Straż Graniczną.
Instytut Badań nad Wojną donosił w czwartek, że pewne źródła rosyjskie twierdzą, iż Grupa Wagnera wycofuje się z Białorusi. Według tych doniesień wagnerowcy zaczęli wyjeżdżać, ponieważ Aleksandr Łukaszenka odmówił ich finansowania, kiedy dowiedział się, że Rosja nie zapłaci za obecność najemników na Białorusi.
W rosyjskich sieciach społecznościowych pojawiły się informacje, że 12 tys. członków Grupy Wagnera przebywa na wakacjach w Rosji, 7 tys. pozostało na Białorusi, a około 1,5 tys. zostało wysłanych do krajów afrykańskich w ramach rotacji. Na jednym z kanałów telegramowych związanych z Wagnerem pojawiła się informacja o prawdopodobnym powrocie najemników na Ukrainę pod koniec sierpnia.
ISW zwraca uwagę, że informacji na temat rzekomego odwrotu Grupy Wagnera z Białorusi nie skomentował jak dotąd jej szef, Jewgienij Prigożyn. Zdaniem amerykańskich analityków może to oznaczać, że Prigożyn nie ma pełnej swobody komunikowania się w kwestii przyszłości wagnerowców.